niedziela, 14 września 2014

Rozdział 4.


Położyłaś swoje szpilki na półce w przedpokoju i ociężale ruszyłaś w stronę swojej oazy spokoju zwaną twoją sypialnią. Spojrzałaś na śpiącego psa na poduszce obok twojej, zdjęłaś swoją sukienkę i położyłaś się obok niej w samej bieliźnie. Zamknęłaś oczy, ale zobaczyłaś dwie pary niebieskich oczu wpatrujących się w Ciebie. Oczy Michała i Bartka. Od razu je otwarłaś.
-  Psinka, chodź na spacer. – Rzuciłaś do swojego psa i ubrałaś dresowe spodnie i bluzę. Psina stała szczęśliwa pod drzwiami. Skąd wiedziałaś, że szczęśliwa? Skakała w koło i merdała ogonem jak szalona. Mimo, że czasami ten pies Cię strasznie denerwuje, nie wyobrażasz sobie życia bez swojej suczki. Jest z Tobą mimo wszystko. Już dawno mogłaby uciec od Ciebie jak najdalej, ale nie. Ona zawsze szczęśliwa wraca do Twojego domu. Do Ciebie. Jest to  jedyny ssak, który jest tak długo przy Tobie. Zawsze, gdy płaczesz siedzi przy tobie i ociera swoim językiem twoje łzy, próbując mówić ci, że nie warto wylewać łez. Zawsze, gdy jesteś szczęśliwa, ona jest szczęśliwa razem z Tobą. Skacze w koło i wyje przez okno, jakby chciała wszystkim mieszkańcom oznajmić, że jej właścicielka jest szczęśliwa, również i ona jest. Teraz również wie, że jest coś nie tak. Mimo, że jest na luzie jest cały czas przy tobie. Wpatruje się tymi swoimi cudownymi oczkami jakby czekając, aż zaczniesz się jej żalić. Wyrzucać z siebie wszystko, to, co się męczy. Usiadłaś na ławce i patrzysz na Nią.
- No, co mam ci powiedzieć? Że jestem taką samą Suką jak ty? A może to ty powinnaś się wabić Lili, a ja Suka? – Patrzysz na nią, a ona jakby zbyt dobrze cie rozumiała i psika tak, że głową kręci jakby chciała powiedzieć, że NIE. – Oboje siedzą mi w głowie. Bartek jest taki sam jak Michał. Oboje mają urocze niebieskie oczy. Oboje patrząc jak dostać się do moich majtek. CHYBA. Prędzej Bartek. Michał jest inny. Zupełną odmianą Bartka. Nie wiem suko, co robić. Podpowiedz mi jakoś.  – Powiedziałaś patrząc na nią, a ona jak na zawołanie wstała i kazała ci iść za sobą. Poszłaś posłusznie za nią do swojego mieszkania, zaprowadziła Cię wprost na swoją kanapę, gdzie jeszcze czuć Jego zapach. Przykucnęłaś przy niej i pogłaskałaś po głowie, po czym pocałowałaś ją w mordkę.

- Chodź spać. Rano pójdziemy biegać. – Powiedziałaś i poszłaś prosto do swojej sypialni. Rozpięłaś bluzę i zdjęłaś spodnie, po czym położyłaś się obok swojego psa i się do niego przytuliłaś. 

Wiem. Nikt się tego nie spodziewał :)
Chyba udało mi się was zaskoczyć, prawda? :)
Coś dla odmiany :D
Następny może po 8 komentarzach ? :)

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 3.


Zajechaliście pod elegancji dom jednorodzinny.  Duży ogród, same lepsze samochody. Zwątpiłaś.
 - Odwieź mnie do domu. To nie jest miejsce dla mnie.
- Przestań, co ty gadasz?
- To jest luksus. Ja jestem zwykłą dziwką. Wyobrażasz sobie dziwkę w luksusie?
- Nie jesteś dziwką. Przynajmniej nie z własnego wyboru i nie każę ci w moim towarzystwie tak o sobie mówić.!
Spojrzałaś na niego tylko złowrogo, z czego on sobie i tak nic nie zrobił.
- Cześć. Chciałem wam przestawić moją koleżankę. Poznajcie… - spojrzał na ciebie pytająco
- Liliana jestem. – Odpowiedziałaś z szelmowskim uśmiechem
Wszyscy ci się po kolei przedstawiali. I tak nie zapamiętałaś imienia żadnego z nich prócz jednego.
- Bartek jestem. – Powiedział i uśmiechnął się do ciebie swoim powalającym uśmiechem. Tych niebieskich oczu tak szybko nie zapomnisz.

Całą imprezę przetańczyłaś na zmianę to z Michałem, to z Bartkiem. Oboje są tak samo przystojni, ale nie dla Ciebie. Możesz dzisiaj robić, co chcesz, ponieważ więcej razy na oczy żadnego z nich nie zobaczysz. Twój taniec z Michałem jest strasznie prowokujący, ale skoro już wiesz, jaki jest w łóżku bardziej wolisz skupić na sobie Bartka. Po krótkim czasie udaję ci się to. Zaciąga cię do sypialni przyjaciela i bez żadnych gier wstępnych lądujecie w łóżku. Jest tak samo niesamowity jak Michał. W pewnym momencie zastanawiałaś się czy nie sypiają ze sobą, ponieważ seks z Michałem, a Bartkiem jest strasznie do siebie podobny.
Po wszystkim wyszliście z pokoju. Jak się okazało Michał wszędzie cie szukał.
- Byłam na dworze się przewietrzyć. – Skłamałaś.
- Dobrze, chodź zatańczyć.
Poszłaś za nim. Włączyli wolną piosenkę. Michał wtulił się w ciebie lekko kołysząc się rytm piosenki. Twoje zmartwienia na chwilę odeszły w niepamięć. Właśnie. Na chwilę.! Gdy piosenka się skończyła szatyn wpił się zachłannie w twoje usta. Oderwałaś się od niego i spojrzałaś rozgniewana. Gdyby wzrok mógł zabijać dawno leżałby trupem.
- Co ty koleś odpierdalasz? – Krzyknęłaś a wszędzie zrobiła się cisza. Wszystkie oczy skierowały się na was.
- Ja myślałem, że coś między nami jest. – Odpowiedział niepewnie.
- Stary, słuchaj. – Delikatnie poklepałaś go po ramieniu – Obcy język w jamie ustnej nie zawsze  oznacza związek, a więc hamuj się kurwa!
- Hamuj piętą – ktoś wykrzyknął z tyłu.
Spojrzałaś na chłopaka. Całą twarz miał czerwoną. Rozwścieczona wybiegłaś przed dom, ale tak naprawdę zrobiło ci się go żal. Mógł powiedzieć, że chciałby abyś udawała jego dziewczynę.
- Lilli przepraszam. – Usłyszałaś za plecami
- Mogłeś od razu powiedzieć, że mam udawać, że jesteśmy razem!
- Ale to nie tak..
- Zaskoczyłeś mnie. Przepraszam.  Ale następnym razem proszę, daj mi chociaż jakiś znak. Co ja gadam. Następnego razu nie będzie. Obiecałeś, że jak tutaj z tobą przyjdę to dasz mi spokój.
Uśmiechnął się zadziornie.
- Nie przekształcaj moich znów. Powiedziałem, że się postaram dać ci spokój.

Spojrzałaś tylko na niego i się zaśmiałaś. Mimo, że był głupi to polubiłaś go.

Miło mi , że jest was tutaj tylu :)
No to następny będzie może hmm..
8 komentarzy :*
Do dzieła <3
Miłego czytania :)

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 2.


Wasze igraszki trwały do białego rana. Byłaś wykończona doznaniami, których w ogóle się nie spodziewałaś, dlatego od razu zasnęłaś wtulona w jego wysportowane ramiona. Rano budząc się miałaś nadzieję, że uda ci się jak zawsze szybko wymknąć z jego mieszkania, ale niestety. Pudło. Nie było go obok. Otwarłaś jego szafkę z ubraniami i wyciągałaś jakąś dużo za dużą bluzkę i ją ubrałaś . Postanowiłaś go poszukać. Daleko nie musiałaś. Siedział w kuchni przy stole z parującą jeszcze kawą i szeroko się uśmiechał.
- Tobie też zrobiłem. – Wskazał na stojący obok niego napój zawierający kofeinę. – Ale nie wiedziałem co lubisz na śniadanie lub czy w ogóle je jadasz więc nie robiłem. Chcesz to mogę ci zrobić.
Pokręciłaś przecząco głową.
- Podarłeś moje rzeczy więc zabrałam twoją koszulkę. – Rzuciłaś siadając naprzeciwko niego przy stoliku.
- Pojedziemy ci coś kupić. Należy ci się.
- Pierw musimy jechać do mnie, żebym mogła się ubrać.
Zapanowała cisza. Żadne z was się nie odzywało. Wstałaś i spojrzałaś na niego.
- Rusz się! Nie mam całego dnia na siedzenie z tobą. Mam pracę.
Wstał posłusznie i ruszył za tobą ku drzwi. Założył kurtkę i buty, ty zrobiłaś to samo i wyszliście z mieszkania. Ale on musiał się jeszcze cofnąć po portfel i kluczyki od samochodu.
Wchodzisz do mieszkania. Po kuchni szwenda się naga dziewczyna odziana tylko koszulą Burego. Pokręciłaś tylko bezradnie głową i ruszyłaś do sypialni w celu ubrania się. 
- Jak było? – Spytał Bury
- Ciebie mogę o to samo zapytać. Gdy ja zarabiam na Ciebie ty popychasz inna ździrę. Pierdole cię! Kończę z tym! – Powiedziałaś i wyminęłaś go w drzwiach.
Wyszłaś z domu, za Tobą wybiegł Marcin wołając, że masz w tej chwili wrócić do domu. Nie zrobiłaś sobie nic z tym. Wsiadłaś do samochodu i odjechaliście pod galerię.
- Przepraszam, że zapytam, ale czy prostytutka nosi normalne rzeczy? – Spojrzał zadziwiony Michał
- A co ja mam cały czas latać z gołą pizdą? Jestem człowiekiem. Wypraszam sobie.
Nie odezwałaś się do niego już ani słowem pomimo wielu prób z jego strony. Zdenerwował cię taką uwagą na swój temat. Wiadomo. Nie raz słyszałaś wiele głupich, ale jeszcze nigdy nie aż tak. Czasami dziwisz się, ze tacy debile normalnie chodzą po drodze. Są zagrożeniem dla ludności. Mylą czasami wiele pojęć i to może być niebezpieczne.
- Pozwolisz mi się poznać? –Zapytał nagle
- Nie. – Odpowiedziałaś
Po zakupach za które płacił Michał wróciłaś do domu. W człapałaś się na czwarte piętro i otwarłaś drzwi. No tak. Pies chce wyjść. Rzuciłaś wszystko w korytarzy, złapałaś psa i wyszłaś z nim na dwór. Wychodząc z klatki zauważyłaś, że natarczywy klient nadal stoi przy swoim samochodzie. Nie reagujesz tylko idziesz ze swoim psem do parku. Dogania cię.
- Kręcisz mnie. – Powiedział podchodząc do Ciebie.
- Mhm. Fajnie. I z tego powodu cały czas będziesz pilnował mojej dupy tak?
- Jeśli pójdziesz dziś wieczorem ze mną na imprezę do kumpla to postaram się dać ci spokój.
Spojrzałaś z zażenowaniem.
- w jakim celu mam tam iść? Jako dziwka? Tancerka? Innej roli nie znam – żąchłaś się.
- Jako moja towarzyszka. Nic więcej.
- Przemyślę to.
- o 19 będę po Ciebie. Pa – powiedział po czym szybko pocałował cię w policzek i uciekł. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Z jednej strony irytował, a z drugiej ciekawił.
Zawołałaś swojego psa i poszłaś do domu. Zrobiłaś sobie spaghetti na obiad i postanowiłaś zabrać się za przygotowanie. Poszłaś się umyć. Po kąpieli pomalowałaś sobie na krwistoczerwony kolor paznokcie, wyregulowałaś sobie brwi. Postanowiłaś, że dzisiaj postawisz na naturę lekko tylko udoskonalając swoją fryzurę delikatnie podkręcając końce na prostownicy. Stając przed szafką spojrzałaś co się w niej znajduje i postanowiłaś ubrać małą czarną ponieważ pasuje na każdą okazję. Zrobiłaś delikatny makijaż i o wpół do siódmej byłaś już gotowa. Założyłaś czarne szpilki na platformie i postanowiłaś jeszcze wyjść z psem na dwór. Dochodząc do klatki zauważyłaś, że twoja suczka ucieka. Dziś niestety nie mogłaś sobie pozwolić na gonitwę jej więc rozzłoszczona spojrzałaś na nią .
- Suka wracaj bo ci dzisiaj wpierdole! – Krzyknęłaś a echo twojego głosu odbiło się o sąsiadujące ze sobą bloki.
- Suka? – Z nikąd pojawił się za tobą Michał z twoim psem.
- Suka. Nie miałam dla niej ciekawszego imienia.

No to mamy dwójkę :)
Podoba się ? :)
Kiedy chcecie zobaczyć nowy ?
Może po 5 komentarzach ? :)
Miłej lekturki :)

środa, 3 września 2014

Rozdział 1.



- Lilka ! Rusz te dupsko klient czeka! – Krzyczy twój szef stojąc w drzwiach, a ty ściągasz niżej zbyt skąpą i krótką miniówkę, po czym wychodzisz na parkiet, podchodzisz do wysokiej stalowej rury, chwytasz ją i tańczysz w rytm puszczonej piosenki. Chociaż nie! Ty nie tańczysz ! Ty wijesz się wokół niej jak żmija. Musisz dać dzisiaj popis. Klient zapłacił za ciebie sporą sumkę, żebyś tańczyła dla niego i jego paru kolegów. Nie jest to twoja wymarzona praca, ale musisz jakoś zarobić na życie. Rodzice wyrzucili cię z domu, bo przestałaś dawać im pieniądze na alkohol. Kazali ci pracować, a ty niestety musiałaś zakończyć ostatni rok studiów w kierunku prawa po to by zadawalać klientów swoimi ruchami. Po 3 godzinnym seansie schodzisz w końcu wykończona z parkietu prosto do swojej komnaty. Ale coś ci to uniemożliwiło. Twój szef.
- Lilka. Spędź z tym jednym noc. Rób tam z nim, co chcesz. Możesz nawet całą noc z nim przegadać, ale proszę cie. Płaci sporą sumkę. Dzisiejszym zarobkiem się jakoś podzielimy. Wiem, że potrzebujesz tych pieniędzy. – Podszedł bliżej i pogłaskał cie po policzku. – Wiesz malutka, że cie kocham, prawda?
- Gdybyś mnie kochał to byś mnie kurwa nie sprzedawał! – Wysyczałaś przez zęby i zamknęłaś drzwi od pokoju. Znowu to samo. On siedzi, nic nie robi a ty zarabiasz na niego swoją dupą.
-Lila. Błagam. – Słyszysz, gdy po cichu otwiera drzwi.
- Zapomniałeś jak było ostatnio?! Jeszcze cię to nie nauczyło?
- Siniaki szybko się zagoiły, po szwach już też nie ma śladu.
- Czy ty siebie słyszysz? Leżałam dwa tygodnie na ostrym dyżurze, lekarze dla mnie szans nie widzieli, a ty mi powiesz, że to nic takiego się nie stało? Wiesz, co Bury? Pierdol się ! Dzisiaj to jest ostatni klient. Następnym razem, gdy ci ktoś zapłaci będzie ruchał twoją dupę ! Nie moją! – Krzyknęłaś i wyszłaś pośpiesznie z pomieszczenia. Wychodząc z budynku czekał na ciebie już klient. Niechętnie ruszyłaś w jego kierunku.
- Mam nadzieje, że ta noc szybko minie! – Wysyczałaś do niego, a on tylko uśmiechnął się pod nosem.

Wchodząc do jego mieszkania uderzył w ciebie podmuch ciepła. Na dworze nie było za ciepło jak na zimę przystało, a twoja mini i płaszczyk za dużo nie ogrzeją, bo zbytnio nie mają, czym. Po zamknięciu drzwi On od razu rzucił się na ciebie całując cię, ale nie. Tak się bawić nie będziecie.
- Zrób mi drinka. Najlepiej Krwawą Mery - rzucasz spokojnie i idziesz do salonu na kanapę. Ale od razu wstajesz, ponieważ zainteresowały cię zdjęcia stojące na kominku. Był na nich On ze swoją dziewczyną, narzeczoną bądź żoną. Nie interesowało cie to. Sumienie już dawno przestawało o sobie dawać znać. Wszedł po cichu do salonu i postawił drinki na stoliku. Podszedł do siebie od tyłu i zaczął czule całować po szyi.
- Jej tu już nie ma. Odeszła ze swoim kochankiem. – Szepcze do ucha
- Ale jej zdjęcia nadal tutaj są – odpowiadasz sucho i siadasz wygodnie na skórzanej kanapie sącząc drinka.
- Jestem Michał. – Mówi do ciebie siadając obok.
- Zajebiście. Jesteś pewnie dumny z siebie, że nosisz oto takie zajebiste imię – patrzysz na niego z politowaniem w oczach.
- Dlaczego jesteś taka oschła ? Zrobiłem coś nie tak ?
- Gdyby ktoś kupił twoją dupe byłbyś szczęśliwy?
Michał skwitował to śmiechem
- Nie zabrałem cię tutaj, żeby cię tylko wyruchać. – Mówi śmiejąc się – szukam towarzystwa. A ty tam, wtedy. Tańcząc. Wyglądałaś tak wspaniale. Jak anioł.
- Sorry stary. Mam psa, kumpli nie szukam. – Powiedziałaś i wstałaś kierując się w stronę drzwi frontowych, ale w pewnym momencie straciłaś grunt pod nogami.
- Chcesz się ruchać ? To będziesz się ruchać! – Powiedział ł po czym rzucił cię na łóżko zdzierając z ciebie ubrania, ze swoimi zrobił prawie to samo. Różnica była taka, że z twoich rzeczy zostały strzępki materiału, a jego były całe.  Zachłannie całował cię po całym ciele, a ty błagałaś w myślach, żeby to się szybko skończyło. Jednak to co on zrobił przerosło twoje oczekiwanie. Nie miał zamiaru tak szybko z tobą skończyć. Delikatnie zaczął całować cię po ustach. Zjeżdżał coraz niżej zostawiając mokre ślady na twoim ciele. Drażnił twoją skórę swoim dwudniowym zarostem.  Złapał twoje piersi w swoje olbrzymie dłonie i zaczął delikatnie bawić się sutkami, przyjemnie dusząc między palcami brodawki. Czułaś straszna przyjemność. Jak nigdy. Nie chciał cię męczyć i lekko wbił się w ciebie swoim przyrodzeniem.
- Nie będziemy się ruchać, pieprzyć ani nic z takich rzeczy. Pokaże ci jak się kocha. – Powiedział po czym delikatnie zaczął się poruszać. Rytmicznie poruszał swoimi biodrami. Doznanie było tak ogromne, że nie potrzebowałaś tak jak zwykle bardzo dużo czasu aby dojść. Czasami nie dochodziłaś wcale, ale dla zaspokojenia potrzeb klienta tylko udawałaś. Ale teraz było inaczej. Doszłaś i to bardzo szybko . A twoje doznanie było tak silne, że czułaś jak rozpadasz się na milion małych kawałków.

- Widzisz? My się kochamy, nie pieprzymy. – Powiedział pomiędzy kilkunastym z kolei twoim orgazmem.


Startujemy !
To i tak nie jest to co miało być, miał być jeszcze prolog, ale nie spełnił moich oczekiwań :)
To kto tutaj z nami jest? :)
Czekam na komentarze <3