środa, 8 października 2014

Rozdział 5.




Rano obudził cię zapach parzonej kawy. Spojrzałaś obok. Pies spokojnie spał. Wstałaś szybko przerażona i pobiegłaś do kuchni.
- Co ty tu kurwa robisz? – Zapytałaś zdenerwowana.
- Pamiętaj kotku się zamykać na noc. Nie martw się pies jest wyprowadzony. Usiądź sobie i zjedz śniadanko.
Pokiwałaś bezsilnie głową i wykonałaś jego polecenie.
- Miałeś dać mi spokój.
- Ale zmieniłem zdanie. – Uśmiechnął się triumfalnie
- A ja spałam z Bartkiem. – Również uśmiechnęłaś się triumfalnie.
Z jego ust uśmiech zszedł. Zostało zdziwienie. Siedział naprzeciwko Ciebie i wpatrywał się w Ciebie z otwartą buzią. Nie rusza cię to i konsumujesz przygotowane przez niego kanapki. Po ich zjedzeniu bez słowa opuszczasz nadal zszokowanego gościa i idziesz do sypialni. Przebierasz się w przystosowany do biegania dres i buty.
- Idę biegać.  – Rzucasz i wychodzisz z mieszkania razem ze swoim psem.
Sama do teraz nie możesz uwierzyć, że mu o tym powiedziałaś. Stało się. Mówi się trudno.
Wiesz, że On pewnie nadal siedzi w Twoim mieszkaniu, dlatego przebiegasz stanowczo za dużo dłuższy dystans. Twoja sunia nie jest do tego przyzwyczajona i już przed klatką plątały się jej nogi, a językiem tarła o chodnik. Wchodzisz do mieszkania. Idziesz prosto pod prysznic. Gdy gorąca woda oblewa twoje ciało dajesz upust wszystkim emocjom. Płaczesz. Nad zywczajniej w świecie Płaczesz. Wszystko w koło zaczyna Cię przerastać. Wszystko jest do dupy. Jeden idiota, a zburzył cały twój dotychczasowy świat. Gdy kończysz przemyślenia wychodzisz z kabiny i ocierasz ciało miękkim ręcznikiem. Zakładasz na to zwykły szlafrok i wychodzisz. Nie interesuje cię to, że ten ciuch nie zakrywa ci nawet połowy ud, że lekko mokre sutki prześwitują przez mokry materiał. Jesteś u siebie. Jeśli się coś komuś nie podoba może w trybie natychmiastowym opuścić Twoje mieszkanie.
- Wieczorem zabieram cię na kolację.
- Wieczorem idę do pracy. Pragnę ci przypomnieć, że też coś takiego mam.
- Przyjdę do Ciebie.
- Muszę zarobić.
- Zapłacę za ten czas tyle ile tylko będziesz chciała.
Spodobał się Ci się ten pomysł. Zarobisz, ale się nie narobisz. Będziesz miała święty spokój i pewność, że nikt nie będzie dobierał ci się do tyłka.
- Zgoda.

Uśmiechasz się szelmowsko, a twój gość żegna się tłumacząc się treningiem. Robisz sobie kawę i zadowolona siadasz na kanapie w salonie z pilotem w ręce.


Przepraszam za aż tak długą nieobecność, ale niestety mój harmonogram jest tak naciągnięty, że nie miałam kiedy coś dodać, a rozdziały pisałam na przystankach czekając na autobusy :( Postaram się coś dodać, pisze już na przód żeby tylko już dodać. Jest ktoś tutaj jeszcze?

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawiam ;*
    p.s W wolnej chwili zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski. Czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem! :)
    Podoba mi się, ale bardzo krótki. Ciekawi mnie, co wydarzy się na tej kolacji. Czekam na następny (dłuższy ;)) i zapraszam do siebie! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jesteśmy... :)
    czekamy wytrwale na nowe rozdziały. Fajne, ale szkoda, że takie króciutkie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem! :D
    Ciekawe,co wydarzy się na kolacji :D
    Czemu takie krótkie? :C
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń